Nie wypowiadam się właściwie o sztuce, lecz o pewnej postawie życiowej.
[...]
Kicz nie mógłby bowiem ani powstać, ani przetrwać, gdyby nie istniał człowiek, który lubi kicz i jako producent sztuki chce go wytwarzać, a jako konsument sztuki gotów jest go kupować i nawet dobrze za niego zapłacić: sztuka w najszerszym znaczeniu tego słowa jest zawsze odbiciem określonego człowieka i jeśli kicz jest kłamstwem – jak się go często i słusznie określa – to zarzut ten godzi w człowieka, który potrzebuje takiego kłamliwego i upiększającego zwierciadła, aby się w nim rozpoznać i z prostoduszną przyjemnością przyznać się do swoich kłamstw.
[…]
Pierwotną konwencją kiczu jest egzaltacja – obłudna egzaltacja, ponieważ próbuje ustanowić z gruntu fałszywy związek między niebem a ziemią. W jaki rodzaj dzieła kicz stara się przekształcić życie ludzkie? Odpowiedź jest prosta: w neurotyczny, to znaczy taki, który narzuca rzeczywistości konwencję całkowicie nierealną. […] poruszając się między nierealnymi konwencjami, które nabrały dla niego wartości symbolu, neurotyk nie zauważa, że nieustannie myli ze sobą kategorie etyczne i estetyczne oraz słucha nakazów, które wcale nakazami nie są. Jedyną kategorią, która się tutaj pojawia, jest kategoria kiczu i tkwiącego w nim zła […]. Jest to zło wynikające z powszechnej hipokryzji, uwikłania się w gąszczu uczuć
i konwencji.[…]
Kicz powstaje na skutek rezygnacji z prawdy na rzecz piękna.
Hermann Broch, Kilka uwag o kiczu